Happysad jest jednym z tych zespoĹĂłw, na ktĂłrych koncertach nie ma gdzie przysĹowiowej szpilki wsadziÄ. OsobiĹcie byĹam na kilku, gdzie podĹoga byĹa mokra od potu szalejÄ cych fanĂłw. MajÄ c w pamiÄci tamte chwile, z chÄciÄ siÄgnÄĹam po nowy digipack zespoĹu âna Ĺźywo w STUDIOâ, skĹadajÄ cy siÄ z dwĂłch pĹyt dvd.Â
Pierwsza z nich zawiera dwugodzinny koncert nagrany w krakowskim klubie Studio, ktĂłry odbyĹ siÄ 4 paĹşdziernika 2008 roku. ZespóŠzagraĹ niemalĹźe wszystkie piosenki z albumĂłw "Wszystko jedno" i "Nieprzygoda". Drugie swoje dziecko - "Podróşe z i pod prÄ d" - potraktowaĹ trochÄ po macoszemu i jak dla mnie zabrakĹo takich utworĂłw jak "Z pamiÄtnika mĹodej zielarki" czy "30 raz". A wystarczyĹoby przedĹuĹźyÄ koncert o póŠgodziny i by byĹo wszystko. Kapela zaprezentowaĹa rĂłwnieĹź formÄ regionalnego patriotyzmu, wĹÄ czajÄ c do setu koncertu cover zespoĹu MIR, ktĂłry pochodzi ze SkarĹźyska-Kamiennej.
Mimo widocznej energii caĹego zespoĹu, sam koncert rozczarowuje. Nie róşni siÄ niczym innym od poprzednich, jakie zagraĹ. Nie jest ani oprawiony szczegĂłlnymi efektami wizualnymi, brak specjalnych goĹci czy nowych, nieznanych aranĹźacji utworĂłw. Brakuje mu czegoĹ ekstra, co uzasadniaĹoby chÄÄ jego wydania i uwiecznienia na dvd. Natomiast zostaĹy zachowane nieĹmiertelne akcenty kaĹźdego koncertu, czyli Ĺpiew utworĂłw przez publikÄ, a takĹźe piski pojawiajÄ ce siÄ w odpowiedzi na zawoĹanie miejsca akcji (tutaj - klub âStudioâ i miasto âKrakĂłwâ).
Koncert zostaĹ podzielony na kilka czÄĹci, z ktĂłrych kaĹźda poprzedzona jest krĂłtkim filmem, dostÄpnym rĂłwnieĹź osobno w dodatkach pĹyty. W nawiÄ zaniu do pierwszego z nich zostaĹa zbudowana interakcja z publicznoĹciÄ . W jednej ze scen filmu ukazano deszcz spadajÄ cych z nieba kartek i taki teĹź deszcz spada na zgromadzonÄ wâStudioâ publikÄ. Przeplatanie siÄ obrazĂłw i poszczegĂłlnych czÄĹci zarejestrowanego koncertu stanowi jedyny dodatkowy akcent, ktĂłry sprawia, Ĺźe to nie jest tylko zĹoĹźony w caĹoĹÄ nagrany wystÄp.
Na drugiej pĹycie zostaĹ umieszczony krĂłtki, bo zaledwie godzinny, film dokumentalny o zespole. MoĹźna z niego poznaÄ historiÄ zespoĹu, dowiedzieÄ siÄ o rotacjach w skĹadzie (dotyczy to gĹĂłwnie pozycji perkusisty), chociaĹź bez pikantnych szczegĂłĹĂłw. Zawiera on takĹźe wypowiedzi dziennikarzy, muzykĂłw na temat samego zespoĹu i ich twĂłrczoĹci. RozbawiĹ mnie fakt, Ĺźe wypowiada siÄ o nich GrabaĹź (PidĹźama Porno, Strachy na Lachy). Kiedy pierwszy raz usĹyszaĹam Happysad na Punk Reggae Live w Lublinie, pomyĹlaĹam, Ĺźe to kopia PidĹźamy Porno. Przy okazji dowiedziaĹam siÄ z tego filmu, Ĺźe to nie tylko moje odczucie. RĂłwnieĹź wÄ tek, ktĂłry mogÄ nazwaÄ âĹźycie muzyka ciÄĹźkie jestâ, wydaĹ mi siÄ Ĺmieszny. MĂłwi oânieprzygodachâ kapeli zwiÄ zanych z niedoskonaĹoĹciami sprzÄtu dostarczanego przez organizatorĂłw koncertĂłw. PĹynÄ cy z niego wniosek: jakoĹÄ wystÄpu nie zaleĹźy tylko od umiejÄtnoĹci i talentu zespoĹu. Na pĹycie znajdujÄ siÄ ponadto galerie zdjÄÄ podzielone wedĹug autorĂłw fotografii. Niestety nie ma pod nimi podpisĂłw, gdzie i kiedy zostaĹy zrobione. Co do samego filmu da siÄ go obejrzeÄ raz, bo i po co drugi. Szkoda, Ĺźe chĹopaki nie pokusili siÄ o zawarcie w nim trochÄ wiÄcej humoru. MaĹo w nim zabawnych sytuacji z koncertĂłw, trasy, czy po prostu z Ĺźycia kapeli. âNostressâwyszedĹ jak dla mnie trochÄ za powaĹźnie.
Wydawnictwo na pewno znajdzie zainteresowanie wĹrĂłd fanĂłw zespoĹu, szczegĂłlnie tych obecnych na pamiÄtnym koncercie. Czy moĹźe byÄ coĹ lepszego niĹź oficjalnie wydany koncert, na ktĂłrym siÄ byĹo? Ja po obejrzeniu tych dwĂłch pĹyt czujÄ siÄ trochÄ âhappysadâ. ByĹam na kilku wystÄpach zespoĹu i ten, chociaĹź Ĺwietny, niczym szczegĂłlnym siÄ nie wyróşnia. Brakuje w nim tego wszystkiego co sprawiĹoby, Ĺźebym ĹźaĹowaĹa, Ĺźe mnie tam nie byĹo.